ZBIÓRKA NA SPRZĘT

1

Oj dawno nie było nic o grach.

Jak zapewne większość z Was zauważyła, od pewnego czasu gram sobie w Fire Emblem Echoes. Świetna gra, jak z resztą cała seria. Kolejny akt, o ile się nie mylę już trzeci stał się nie lada wyzwaniem dla mojego zmysłu taktycznego i zdolności przywódczych.


Z jednej strony mam zblokowaną Celicę, która zmaga się z pokonaniem fortu pełnego łuczników. Nie wiem, naprawdę nie wiem jak się ich pozbyć. Siedzą w środku, leczą się i za cholerę nie chcą wyjść. Każdy kto się zbliży przerabiany jest na mięsnego jeża. Trudna sprawa. Dzisiaj podchodzę drugi raz.

Alm ma więcej szczęścia. Udało nam się właśnie odbić Matildę, ukochaną Clive’a. Świetna kawalerzystka o wysokiej odporności na magię. Bardzo cenna jednostka. Przekonałam się o tym chwilę wcześniej, gdy trafiłam na grupę chyba 10 magów w tym jeden z jakimś super czarem walącym po 10 dmg! Rozgrywałam tę walkę chyba z 5 razy. Gram w trybie Normal Classic, co oznacza, że jednostka poległa na polu bitwy, już nie wraca, ginie bezpowrotnie.


I tu małą dygresja na ten temat. Zaczęłam się zastanawiać, czy gra w trybie Classic ma sens. Dlatego, że sama gra oszukuje w tym względzie. Pokonany przeciwnik, który jest uwikłany fabularnie, pomimo że napsuje nam krwi, pomimo, że może ubić nam bezpowrotnie jednostkę, sam wraca w kolejnych walkach. Dlatego zastanawiam się, czy ciekawszym rozwiązaniem niż resetowanie co chwilę gry, by zacząć od wcześniejszego zapisu ma sens. Po pierwsze tracę możliwość pewnych zagrań taktycznych a po drugie czemu mam stracić jednostkę która w pechowy sposób zginęła? I tak, pewnie będę robiła wszystko, by przetrwać całym oddziałam, ze względu na PD. Daje to też szansę zagrania w tryb Hard, który w połączenie z Classic, zdaje się być niemożliwy do przejścia.

Ale wracając do walki z czarownikami. Niemiłosiernie mnie klepali. Raz przegrałam z głupoty bo zapomniałam, że teren nie chroni przed magią. Ale pozostałe dały mi w kość. Dopiero potem kapnęłam się, by najpierw za wszelką cenę ubić tego z lepszym czarem, usunąć z pola bitwy jednostki podatne na magię i rozproszyć się po całej mapie tak, by jednostki wroga też się rozproszyły. Trafiłam dzięki temu na słabość AI. Popełnia błąd. Kiedy mam w zasięgu ranną jednostkę AI ściąga na nią większość sił, by ją dobić. Ale jeśli podsuniesz im w tym czasie jednostkę podatną na ich ataki, to zmieni aggro na tę jednostkę! Dzięki temu uratowałam łucznika Pythona z 3 HP podstawiając Clive’a, który wyłapał 10 dmg, ale przeżył i szybko się oddalił. To samo zrobił Python i tak oto uratowałam jednostkę.


Odbicie twierdzy poszło gładko i za pierwszym razem. Tu po raz pierwszy udało mi się i potrzebowałam użyć Supply Points w środku twierdzy. Trzy jednostki, które tam ustawiłam okazały się nie do ruszenia i spokojnie, metodycznie szlachtowały ciężkozbrojnych, łuczników i kolejne chordy zombie przywoływane przez ukrytego w kącie maga. Leczenie na daleki zasięg pomogło mi W podleczeniu Matildy i co jakiś czas Alma, który dzielnie stawiał czoła Czołgowi, którym był Desaix. Drań był tak odporny a do tego zadawał tyle dmg, że było naprawdę ciężko. Raz użyłam cofnięcia się w czasie, bo Alm niechybnie nie przetrwałby kolejnego ataku, a zwycięstwo miałam już w kieszeni. Cofnęłam więc Alma, który stał w przejściu, a w jego miejsce wskoczył ciężkozbrojny Lukas. Ciężko zarobił w łeb i szybciutko zamienił się z powrotem miejscami z podleczonym już Almem.


Ogólnie, żeby się nie rozpisywać wygrałam. Teraz czeka mnie bitwa z oddziałami stacjonującymi w lesie. Ich siłą szacowana jest na 1200 a moja na 800. Obawiam się ciężkiej bitwy. Dzisiaj zasiadam do kieszonsolki by dalej dowodzić. i niebawem kolejny raport z pola bitwy!

Ps: Na koniec słowo o amiibo. Przeczytałam gdzieś w necie, że amiibo do FE E, odblokowuje tylko jakiś dungeon i w zasadzie nic nie robi. Nie dajcie się zwieść. amiibo daje specjalną zdolność, pozwala zapisać naszą postać (nie wiem po co ale tak jest) i daje jeszcze parę innych, ciekawych rzeczy. Moim zdaniem warto :D 
2

Haters gonna hate...


Zamiast zaprosić Was na pourlopowy wpis, który byłby podsumowaniem urlopu... Zamiast poprowadzić kolejny odcinek kursu palowania figurek, to ja biedna myszka muszę znów pokazać ząbki i ostre jak brzytwa pazurki.

Haters gonna hate. I wszystko jasne. Wpakowała się nam na bloga taka Trolina Upadlina, co to wie lepiej, wszystko wie w zasadzie i postanowiła, w swej wspaniałomyślności wytłumaczyć nam jak mamy żyć. Wyjaśnić i wyklarować co robimy źle i jakie błędy popełniamy w życiu. Ot tak, z dobroci serca.
Kurwa dzięki.
Tego właśnie potrzebowałyśmy.
Super.
Jak jeszcze ktoś chce nas pouczać, jak mamy żyć, uczyć etyki i postępowania, to śpieszę wyjaśnić, że strasznie nie mogę się doczekać. Piszcie śmiało, im więcej tym lepiej. Uprzedzam tylko, że w procesie moderacji, bez czytania, takie rady lądują w otchłani śmietnika. Tak, jeśli jakaś trollina myśli, że nie wytrzymam i przeczytam zanim wyjebę w kosmos, to się myli. Przez lata życia w sieci nauczyłam się tej wspaniałej umiejętności. Złośliwej, pełnej samozadowolenia chwili, kiedy wciskam "Delete" ze świadomością, że ktoś spędził godzinę na pisanie, zastanawianie się, poprawianie i dopieszczanie, a ja właśnie bez czytania, jednym przyciskiem spuszczam to w kiblu.

Dodatkowo na bloggerze najpierw muszę zatwierdzić komentarz, nim ktokolwiek go przeczyta. Więc nie trolino, nikt tego twojego śmiecia nie przeczyta. A inne trole nie zlecą się do twojego posta jak muchy do gówna. Mimo otrzymanej odpowiedzi brniesz w gówno - koniec.

No dobrze, już się uspokajam. Poniosło mnie, ale strasznie się denerwuję jak ktoś, próbuje uczyć mnie życia, a mając na jego temat nikłe pojęcie.

Dzieci, dziewczynki, co to z rodzinnego domku, przez szkółkę aż w "dorosłość"... W dupie byłyście i gówno widziałyście.
Przez 38 lat mojego życia byłam i robiłam praktycznie wszystko.

  • Odwiedzonych ponad 10 krajów.
  • Wyższe wykształcenie.
  • resocjalizacja
  • kulturoznawstwo 
  • Problemy w szkole. 
  • Praca w fundacjach.
  • Praca z więźniami.
  • Praca z Romami.
  • Praca z dziećmi z domów dziecka.
  • Praca z dziećmi z poprawczaków. 
  • Jazda konna.
  • Narciarstwo,
  • windsurfing.
  • pływanie na dystans.
  • taniec
  • życie w bogactwie
  • życie w skrajnym ubóstwie
  • tydzień w hotelu za 500 za noc
  • szukanie w śmietnikach jedzenia
  • żywienie się kocią karmą (zdecydowałam, że lepiej jeść kocie chrupki niż karmić kota ludzkim jedzeniem a na jedno i drugie nie miałam)
  • byłam w mafii
  • robiłam przekręty na grubą kasę. 
  • brałam narkotyki
  • zostałam zgwałcona.
  • umiem walczyć bronią białą. 
  • umiem posługiwać się bronią palną.
  • organizowałam ogólnokrajowe imprezy kulturalne. 
  • znam 2 jezyki obce.
  • znam dwa języki programowania. 
  • od 23 lat zajmuję się szeroko pojętą fantastyką.
  • prowadziłam wykłady na konwentach. 
  • napisałam i wydałam podręcznik RPG.
  • pracuję w międzynarodowej firmie o światowym zasięgu, produkującą dla światowego giganta jako specjalistka ds. sprzedaży. 
  • wychowuję dziecko
  • jestem w homoseksualnym związku
  • byłam wolontariuszką w schronisku dla zwierząt. 
  • straciłam ojca w wieku 20 lat
  • mam 11 kotów
  • zarządzałam 150 hektarowym rancho.
  • mieszkałam w wielu miastach i krajach.
  • pracowałam na produkcji
  • pracowałam na ręcznej myjni zimą
  • pracowałam na stacji benzynowej
  • pracowałam w dziekanacie
  • byłam listonoszką w slumsach 
  • byłam managerem grupy artystycznej doprowadzając ich od do pokazów na Castle Party 
  • prowadziłam imprezy jako DJ
  • miałam firmę remontowo-budowlaną 
  • byłam zawodową pokerzystką wygrywając miesięczną pensję w jedną noc.
  • Stałam z ulotkami w mróz na skrzyżowaniu, 
  • zajmuję się hackingiem i pentestingiem. 
  • byłam diakonisą Kościoła Anglikańskiego
  • byłam czarownicą
  • byłam wróżką
  • zajmowałam się badaniem zjawisk paranormalnych
  • odprawiałam egzorcyzm
  • itd, itp, etc....
I jak dziewczynko, warszawko lub inna hipsterko?? Masz mi coś jeszcze do powiedzenia? Chcesz mnie czegoś nauczyć? Powiem ci tylko że powyższa lista nie jest pełna, ale pewnych rzeczy nie mogę lub nie chcę napisać.
Będziesz mnie uczyć że robię za dużo zbiórek? Robię tyle ile chcę a wszystkie środki z tych zbiórek przekazywane są na wyznaczony cel. Nie chcesz nie wpłacaj. Twoja wola. Jeśli ktoś chce wesprzeć to ma do tego prawo.
Mam też zbiórkę na aerograf i maszynę do cięcia styropianu, co cię to dziewczynko, kurwa obchodzi? Masz poczytaj sobie https://pomagam.pl/hobby.

Czy jestem bogata? Nie, ale mam dość by utrzymać swoją rodzinę i mieć na realizację zainteresowań. Jeśli coś przekracza mój budżet to szukam pomocy u innych. Same też wspieramy groszem różne akcje pomocowe dla zwierząt i ludzi. Nie mogę? Zabroń mi.
Nie ucz mnie, że mam za dużo zwierząt. Mam dokładnie tyle ile chcę. I tyle będę miała. I będę organizowała zbiórki. I całkowicie, kompletnie nic ci do tego. Idź zrób coś ze swoim życiem. Ale na miłość, nie pouczaj ludzi jak mają żyć i co robić. Za malutka i za głupiutka jesteś.
Bawi cię grzebanie w cudzych sprawach?
Obrzydliwe...
Piszę ten tekst by pokazać ci, że jesteś nikim. Kompletnie nieistotnym, żałosnym robakiem, który swoje frustracje wylewa na innych, przyjmując przy tym mentorski, wszechwiedzący ton. I kryjąc się za słowami, "że nie chcę się wtrącać", "to twoja sprawa ale", "zaraz pewnie wyleje się na mnie fala hejtu.."
Tak dziecko wtrącasz się, tak, to kurewsko nie twoja sprawa, i tak, proszę oto hejt o który prosiłaś.

Ktoś jeszcze ma ochotę coś skomentować? Nie?

Zastanówcie się kim do kurwy nędzy jesteście, żeby pouczać innych? Pojebało wam się w głowach od wolności wypowiedzi? I co tego, że swoje wypowiedzi przykrywacie pod osłonką zmartwienia i chęci pomocy?
Nie przyjmuję rad od życiowych nieudaczników i przegrywów, czy to kurwa dość jasne?
Chcesz dawać mi rady, najpierw bądź kimś i pokaż, że masz wiedzę i doświadczenie w materii o której się wypowiadasz A no i jeszcze znaj mnie, jeśli chcesz mi doradzać. Bo jeśli śledzisz mnie tylko na instagrmie, to w dupie byłaś i gówno widziałaś.

I na koniec. Zbiórki pieniędzy są dobrowolne. Dopuszczany jest dowolny cel. Zabawa polega na tym, że wchodzisz dziecko na zbiórkę i decydujesz czy chcesz ją wesprzeć czy nie. Jedyna zasada jest taka, że powód musi być prawdziwy.
Jeśli zbieram na gumę do żucia, to powinnam ją kupić za pieniądze ze zbiórki, jeśli na spłatę weterynarza, to powinnam go z tych pieniędzy spłacić.
Tyle.
I nie, nie muszę sprzedać wszystkiego, nic sobie nie kupować żyć w skrajnej biedzie, by mieć prawo zbierać na koty.
Czy to jasne dziewczynko?
Dzisiaj mogę utworzyć 15 kolejnych zbiórek, bo taki mam kaprys. Nikomu nic do tego.

I jeszcze jedno. Wszytko co my robimy jest naszą prywatną działalnością. Nasze własne koty, zdjęcia, blogi, instagrmy grupy na FB. Nasze. Cieszymy się jak ktoś chce nas oglądać lub wspierać. Ale jak się nie podoba to... wypierdalaj. Nie mamy sraczki, by mieć jak najwięcej ludzi w obserwowanych.

I nie, nie chodzi o tego bloga, tu się trole boją trollować.
Ale jak widzą delikatnego i wrażliwego, spokojnego DrewniegoKocurka, To widzą ofiarę do pastwienia się i pouczania.
Ona też dużo przeszła, swoją drogą.
Ale ma mnie i następną osobę, która się do Drewniego dopierdoli, zniszczę. Tak, to jest ostrzeżenie.