ZBIÓRKA NA SPRZĘT

0

Przeprowadzka

1

Oj dawno nie było nic o grach.

Jak zapewne większość z Was zauważyła, od pewnego czasu gram sobie w Fire Emblem Echoes. Świetna gra, jak z resztą cała seria. Kolejny akt, o ile się nie mylę już trzeci stał się nie lada wyzwaniem dla mojego zmysłu taktycznego i zdolności przywódczych.


Z jednej strony mam zblokowaną Celicę, która zmaga się z pokonaniem fortu pełnego łuczników. Nie wiem, naprawdę nie wiem jak się ich pozbyć. Siedzą w środku, leczą się i za cholerę nie chcą wyjść. Każdy kto się zbliży przerabiany jest na mięsnego jeża. Trudna sprawa. Dzisiaj podchodzę drugi raz.

Alm ma więcej szczęścia. Udało nam się właśnie odbić Matildę, ukochaną Clive’a. Świetna kawalerzystka o wysokiej odporności na magię. Bardzo cenna jednostka. Przekonałam się o tym chwilę wcześniej, gdy trafiłam na grupę chyba 10 magów w tym jeden z jakimś super czarem walącym po 10 dmg! Rozgrywałam tę walkę chyba z 5 razy. Gram w trybie Normal Classic, co oznacza, że jednostka poległa na polu bitwy, już nie wraca, ginie bezpowrotnie.


I tu małą dygresja na ten temat. Zaczęłam się zastanawiać, czy gra w trybie Classic ma sens. Dlatego, że sama gra oszukuje w tym względzie. Pokonany przeciwnik, który jest uwikłany fabularnie, pomimo że napsuje nam krwi, pomimo, że może ubić nam bezpowrotnie jednostkę, sam wraca w kolejnych walkach. Dlatego zastanawiam się, czy ciekawszym rozwiązaniem niż resetowanie co chwilę gry, by zacząć od wcześniejszego zapisu ma sens. Po pierwsze tracę możliwość pewnych zagrań taktycznych a po drugie czemu mam stracić jednostkę która w pechowy sposób zginęła? I tak, pewnie będę robiła wszystko, by przetrwać całym oddziałam, ze względu na PD. Daje to też szansę zagrania w tryb Hard, który w połączenie z Classic, zdaje się być niemożliwy do przejścia.

Ale wracając do walki z czarownikami. Niemiłosiernie mnie klepali. Raz przegrałam z głupoty bo zapomniałam, że teren nie chroni przed magią. Ale pozostałe dały mi w kość. Dopiero potem kapnęłam się, by najpierw za wszelką cenę ubić tego z lepszym czarem, usunąć z pola bitwy jednostki podatne na magię i rozproszyć się po całej mapie tak, by jednostki wroga też się rozproszyły. Trafiłam dzięki temu na słabość AI. Popełnia błąd. Kiedy mam w zasięgu ranną jednostkę AI ściąga na nią większość sił, by ją dobić. Ale jeśli podsuniesz im w tym czasie jednostkę podatną na ich ataki, to zmieni aggro na tę jednostkę! Dzięki temu uratowałam łucznika Pythona z 3 HP podstawiając Clive’a, który wyłapał 10 dmg, ale przeżył i szybko się oddalił. To samo zrobił Python i tak oto uratowałam jednostkę.


Odbicie twierdzy poszło gładko i za pierwszym razem. Tu po raz pierwszy udało mi się i potrzebowałam użyć Supply Points w środku twierdzy. Trzy jednostki, które tam ustawiłam okazały się nie do ruszenia i spokojnie, metodycznie szlachtowały ciężkozbrojnych, łuczników i kolejne chordy zombie przywoływane przez ukrytego w kącie maga. Leczenie na daleki zasięg pomogło mi W podleczeniu Matildy i co jakiś czas Alma, który dzielnie stawiał czoła Czołgowi, którym był Desaix. Drań był tak odporny a do tego zadawał tyle dmg, że było naprawdę ciężko. Raz użyłam cofnięcia się w czasie, bo Alm niechybnie nie przetrwałby kolejnego ataku, a zwycięstwo miałam już w kieszeni. Cofnęłam więc Alma, który stał w przejściu, a w jego miejsce wskoczył ciężkozbrojny Lukas. Ciężko zarobił w łeb i szybciutko zamienił się z powrotem miejscami z podleczonym już Almem.


Ogólnie, żeby się nie rozpisywać wygrałam. Teraz czeka mnie bitwa z oddziałami stacjonującymi w lesie. Ich siłą szacowana jest na 1200 a moja na 800. Obawiam się ciężkiej bitwy. Dzisiaj zasiadam do kieszonsolki by dalej dowodzić. i niebawem kolejny raport z pola bitwy!

Ps: Na koniec słowo o amiibo. Przeczytałam gdzieś w necie, że amiibo do FE E, odblokowuje tylko jakiś dungeon i w zasadzie nic nie robi. Nie dajcie się zwieść. amiibo daje specjalną zdolność, pozwala zapisać naszą postać (nie wiem po co ale tak jest) i daje jeszcze parę innych, ciekawych rzeczy. Moim zdaniem warto :D 
2

Haters gonna hate...


Zamiast zaprosić Was na pourlopowy wpis, który byłby podsumowaniem urlopu... Zamiast poprowadzić kolejny odcinek kursu palowania figurek, to ja biedna myszka muszę znów pokazać ząbki i ostre jak brzytwa pazurki.

Haters gonna hate. I wszystko jasne. Wpakowała się nam na bloga taka Trolina Upadlina, co to wie lepiej, wszystko wie w zasadzie i postanowiła, w swej wspaniałomyślności wytłumaczyć nam jak mamy żyć. Wyjaśnić i wyklarować co robimy źle i jakie błędy popełniamy w życiu. Ot tak, z dobroci serca.
Kurwa dzięki.
Tego właśnie potrzebowałyśmy.
Super.
Jak jeszcze ktoś chce nas pouczać, jak mamy żyć, uczyć etyki i postępowania, to śpieszę wyjaśnić, że strasznie nie mogę się doczekać. Piszcie śmiało, im więcej tym lepiej. Uprzedzam tylko, że w procesie moderacji, bez czytania, takie rady lądują w otchłani śmietnika. Tak, jeśli jakaś trollina myśli, że nie wytrzymam i przeczytam zanim wyjebę w kosmos, to się myli. Przez lata życia w sieci nauczyłam się tej wspaniałej umiejętności. Złośliwej, pełnej samozadowolenia chwili, kiedy wciskam "Delete" ze świadomością, że ktoś spędził godzinę na pisanie, zastanawianie się, poprawianie i dopieszczanie, a ja właśnie bez czytania, jednym przyciskiem spuszczam to w kiblu.

Dodatkowo na bloggerze najpierw muszę zatwierdzić komentarz, nim ktokolwiek go przeczyta. Więc nie trolino, nikt tego twojego śmiecia nie przeczyta. A inne trole nie zlecą się do twojego posta jak muchy do gówna. Mimo otrzymanej odpowiedzi brniesz w gówno - koniec.

No dobrze, już się uspokajam. Poniosło mnie, ale strasznie się denerwuję jak ktoś, próbuje uczyć mnie życia, a mając na jego temat nikłe pojęcie.

Dzieci, dziewczynki, co to z rodzinnego domku, przez szkółkę aż w "dorosłość"... W dupie byłyście i gówno widziałyście.
Przez 38 lat mojego życia byłam i robiłam praktycznie wszystko.

  • Odwiedzonych ponad 10 krajów.
  • Wyższe wykształcenie.
  • resocjalizacja
  • kulturoznawstwo 
  • Problemy w szkole. 
  • Praca w fundacjach.
  • Praca z więźniami.
  • Praca z Romami.
  • Praca z dziećmi z domów dziecka.
  • Praca z dziećmi z poprawczaków. 
  • Jazda konna.
  • Narciarstwo,
  • windsurfing.
  • pływanie na dystans.
  • taniec
  • życie w bogactwie
  • życie w skrajnym ubóstwie
  • tydzień w hotelu za 500 za noc
  • szukanie w śmietnikach jedzenia
  • żywienie się kocią karmą (zdecydowałam, że lepiej jeść kocie chrupki niż karmić kota ludzkim jedzeniem a na jedno i drugie nie miałam)
  • byłam w mafii
  • robiłam przekręty na grubą kasę. 
  • brałam narkotyki
  • zostałam zgwałcona.
  • umiem walczyć bronią białą. 
  • umiem posługiwać się bronią palną.
  • organizowałam ogólnokrajowe imprezy kulturalne. 
  • znam 2 jezyki obce.
  • znam dwa języki programowania. 
  • od 23 lat zajmuję się szeroko pojętą fantastyką.
  • prowadziłam wykłady na konwentach. 
  • napisałam i wydałam podręcznik RPG.
  • pracuję w międzynarodowej firmie o światowym zasięgu, produkującą dla światowego giganta jako specjalistka ds. sprzedaży. 
  • wychowuję dziecko
  • jestem w homoseksualnym związku
  • byłam wolontariuszką w schronisku dla zwierząt. 
  • straciłam ojca w wieku 20 lat
  • mam 11 kotów
  • zarządzałam 150 hektarowym rancho.
  • mieszkałam w wielu miastach i krajach.
  • pracowałam na produkcji
  • pracowałam na ręcznej myjni zimą
  • pracowałam na stacji benzynowej
  • pracowałam w dziekanacie
  • byłam listonoszką w slumsach 
  • byłam managerem grupy artystycznej doprowadzając ich od do pokazów na Castle Party 
  • prowadziłam imprezy jako DJ
  • miałam firmę remontowo-budowlaną 
  • byłam zawodową pokerzystką wygrywając miesięczną pensję w jedną noc.
  • Stałam z ulotkami w mróz na skrzyżowaniu, 
  • zajmuję się hackingiem i pentestingiem. 
  • byłam diakonisą Kościoła Anglikańskiego
  • byłam czarownicą
  • byłam wróżką
  • zajmowałam się badaniem zjawisk paranormalnych
  • odprawiałam egzorcyzm
  • itd, itp, etc....
I jak dziewczynko, warszawko lub inna hipsterko?? Masz mi coś jeszcze do powiedzenia? Chcesz mnie czegoś nauczyć? Powiem ci tylko że powyższa lista nie jest pełna, ale pewnych rzeczy nie mogę lub nie chcę napisać.
Będziesz mnie uczyć że robię za dużo zbiórek? Robię tyle ile chcę a wszystkie środki z tych zbiórek przekazywane są na wyznaczony cel. Nie chcesz nie wpłacaj. Twoja wola. Jeśli ktoś chce wesprzeć to ma do tego prawo.
Mam też zbiórkę na aerograf i maszynę do cięcia styropianu, co cię to dziewczynko, kurwa obchodzi? Masz poczytaj sobie https://pomagam.pl/hobby.

Czy jestem bogata? Nie, ale mam dość by utrzymać swoją rodzinę i mieć na realizację zainteresowań. Jeśli coś przekracza mój budżet to szukam pomocy u innych. Same też wspieramy groszem różne akcje pomocowe dla zwierząt i ludzi. Nie mogę? Zabroń mi.
Nie ucz mnie, że mam za dużo zwierząt. Mam dokładnie tyle ile chcę. I tyle będę miała. I będę organizowała zbiórki. I całkowicie, kompletnie nic ci do tego. Idź zrób coś ze swoim życiem. Ale na miłość, nie pouczaj ludzi jak mają żyć i co robić. Za malutka i za głupiutka jesteś.
Bawi cię grzebanie w cudzych sprawach?
Obrzydliwe...
Piszę ten tekst by pokazać ci, że jesteś nikim. Kompletnie nieistotnym, żałosnym robakiem, który swoje frustracje wylewa na innych, przyjmując przy tym mentorski, wszechwiedzący ton. I kryjąc się za słowami, "że nie chcę się wtrącać", "to twoja sprawa ale", "zaraz pewnie wyleje się na mnie fala hejtu.."
Tak dziecko wtrącasz się, tak, to kurewsko nie twoja sprawa, i tak, proszę oto hejt o który prosiłaś.

Ktoś jeszcze ma ochotę coś skomentować? Nie?

Zastanówcie się kim do kurwy nędzy jesteście, żeby pouczać innych? Pojebało wam się w głowach od wolności wypowiedzi? I co tego, że swoje wypowiedzi przykrywacie pod osłonką zmartwienia i chęci pomocy?
Nie przyjmuję rad od życiowych nieudaczników i przegrywów, czy to kurwa dość jasne?
Chcesz dawać mi rady, najpierw bądź kimś i pokaż, że masz wiedzę i doświadczenie w materii o której się wypowiadasz A no i jeszcze znaj mnie, jeśli chcesz mi doradzać. Bo jeśli śledzisz mnie tylko na instagrmie, to w dupie byłaś i gówno widziałaś.

I na koniec. Zbiórki pieniędzy są dobrowolne. Dopuszczany jest dowolny cel. Zabawa polega na tym, że wchodzisz dziecko na zbiórkę i decydujesz czy chcesz ją wesprzeć czy nie. Jedyna zasada jest taka, że powód musi być prawdziwy.
Jeśli zbieram na gumę do żucia, to powinnam ją kupić za pieniądze ze zbiórki, jeśli na spłatę weterynarza, to powinnam go z tych pieniędzy spłacić.
Tyle.
I nie, nie muszę sprzedać wszystkiego, nic sobie nie kupować żyć w skrajnej biedzie, by mieć prawo zbierać na koty.
Czy to jasne dziewczynko?
Dzisiaj mogę utworzyć 15 kolejnych zbiórek, bo taki mam kaprys. Nikomu nic do tego.

I jeszcze jedno. Wszytko co my robimy jest naszą prywatną działalnością. Nasze własne koty, zdjęcia, blogi, instagrmy grupy na FB. Nasze. Cieszymy się jak ktoś chce nas oglądać lub wspierać. Ale jak się nie podoba to... wypierdalaj. Nie mamy sraczki, by mieć jak najwięcej ludzi w obserwowanych.

I nie, nie chodzi o tego bloga, tu się trole boją trollować.
Ale jak widzą delikatnego i wrażliwego, spokojnego DrewniegoKocurka, To widzą ofiarę do pastwienia się i pouczania.
Ona też dużo przeszła, swoją drogą.
Ale ma mnie i następną osobę, która się do Drewniego dopierdoli, zniszczę. Tak, to jest ostrzeżenie.


 
0

Urlop w upał 🌄


  Upały... Dzień po dniu wysysają z nas życie...Już w tym roku postanowiłyśmy coś z tym zrobić. Wiem,, że już zawsze tak będzie. Nawet nie, wiem, że będzie coraz gorzej z roku na rok... Na dzisiaj zapowiadana jest kolejna burza, oby była. Te burze, jeśli w ogóle są, to jedyna pozytywna rzecz. A więc, postanowiłyśmy kupić sobie wentylator. Nie jakiś tani szajs od Chińczyka ale porządny sprzęt za 200 zł. Kontrolowany pilotem właśnie nas chłodzi na tyle, by dało się usiąść coś napisać, w coś pograć czy pomalować.
Dzisiaj ogarniam wpisy, jutro po grillu imieninowym Elfika w planach jest malowanko. W przerwach cisnę Fire Emblem na 3DS. Dobrze jest, pod tym względem teraz. Właśnie zaczął się nasz długi, 2 tygodniowy urlop! W tym roku zamierzam wykorzystać ten cas do maksimum i zrobić wiele ukochanych rzeczy! Czytanie, gry, malowanie, jakieś Anime do pooglądania. Ech... Wykorzystam każdą minutę. ero alko, maks skupienia!
Z młodym jedziemy na 2-3 dniową wycieczkę, wypad do kina, na kulki etc, wszystko dostaniecie w fotorelacji na moim instagramie.
Tak, tak! Moi drodzy mam konto na instagramie. Co więcej, mam smartfona! Serio. Ja. Tak wiem. Ale mam. I tak uważam o nich to co uważam.
Fajny jest naprawdę DooGee Y7.
Rewelacja 8 rdzeni 3 gb ram. Daje radę jak i inie ustępuje w niczym swoim droższym odpowiednikom. Jak dla mnie firma, która daleko zajdzie. Robią dokładnie to co Xiaiomi. Dobre telefony za śmieszne pieniądze.
Do tego dodałam sobie (a co! jak szaleć to szaleć) smartbanda, który liczy kroki, mierzy puls, kontroluje sen a do tego wszystkiego wyświetla mi powiadomienia czy ktoś dzwoni, czy przyszła wiadomość, email, fb, etc.
No po prostu rodzina powitała mnie w 21 wieku. ;p
Oj doskonale wiecie dlaczego się wzbraniałam i zasadniczo zdania nie zmieniłam. Doszłam tylko do wniosku, że są inne sposoby na anonimowość. Doszłam do wniosku, że Tajni agenci, robią dobrą robotę, prowadząc podwójne życie. To pierwsze, oficjalne, daje dezinformację i dobre podstawy do odwrócenia od siebie uwagi. Nie żebym robiła coś niezwykłego. Ale lubię mieć tą świadomość. że w razie co " nie wiem jak i gdzie".
Poza tym smartfon, to duże ułatwienie w prowadzeniu i promowaniu bloga, strony na fb i instagrama.

Przyznaję się do jednego. To naprawdę fajna zabawa. ;p Pomyślałam też, że w trakcie malowania figurek, fajnie będzie słucha muzyki zy nawet puścić jakiś podcast. Dla przykładu, przy malowaniu świetnie słucha się Wujka Atoma.


 Na laptopa nie ma już miejsca a smartfon może stać dosłownie na warsztacie!

Z ciekawszych rzeczy jakie się ostatnio dzieją, to byliśmy we trójkę na Detektywie Pikachu! Rewelacyjny film. Niestety nie dla każdego. Naprawdę mierna i miałka fabuła bardziej męczyła niż wciągała. Pomimo, że film był bardzo długi, to miło się wrażenie jak by część istotnych wydarzeń pominięto a inne potraktowano skrótowo. Nie poczułam też nadzwyczajnej więzi czy sympatii do ludzkich bohaterów.  Brakowało mi też takich typowych scen z codziennego życia z Pokemonami. Myślę, że powinno się zostawić ten film w rękach samych Japończyków. Poza tym, jest to niesamowita gratka, wielkie widowisko i niezapomniane chwile dla każdego fana i miłośnika Pokemonów. Kreacja samego Pikacza! OMG! Pika pika pika!

Ten mały drań po prostu chwyt za serce!. Czuję w jelciach, że zapowiada się już kolejna część! Można było zobaczyć naprawdę większość klasycznych pokemonów. Zabrakło mojego ukochanego Littena... :( Liczę jednak, że zobaczę go w kolejnym filmie z serii o Pokemonach.Teraz już wiem, ze na 100% chcę grę na 3DS, pod tym samym tytułem.



Elfik ma imieninki, a jak już wam pisałam u nas święta rodzinne trwają po kilka dni. Dzisiaj z młodym wręczyliśmy prezencik, pełni nadziei,, że się spodoba. No dobra, wiedzieliśmy, że się spodoba, bo połowę prezentu Elfik sam sobie wybrał. ;p Jedliśmy serniczek na zimno i z karmelem. Piliśmy herbatkę. Jak już wspomniałam jutro grill dla szerszego grona. Relcja również u mnie na insta. (ale się rozbestwiłam, co?)

Dla tych co czekają na wpisy z malowania, chciałam poinformować, że kolejne wpisy, również z Poradnika, to będą kolejne wpisy!
Dla tych, którzy chcieli by coś z programowania, już niedługo wprowadzę ciekawy dział, gdzie będziecie mogli poczytać o moich postępach w tworzeniu projektów, jak również współuczestniczyć dodając swoje pomysły! Będzie to też miało formę kursu dla początkujących.
Ta jak pisałam ten urlop zamierzam wykorzystać bardzo kreatywnie i myślę jeszcze o trzecim projekcie blogowym, którego celem będzie wspólnie czytanie książek. Będzie to polego na tym, że na bieżąco w trakcie czytania, będę się z wami dzieliła moimi przemyśleniami i rozkminami z lektury.

Ok, to chyba na dzisiaj starczy. Zostawiam was z tą melodią i czekam na odzew!


1

Dzień Dziecka

  
Kolejny dzień dziecka za nami! Juppi! Mój portfel poczuł wyraźną ulgę. Ciężko mu było w tym jakże wymagającym okresie. Teraz mu lekko bo jest po prostu pusty :D
Za moich czasów, gdy to ja byłam dzieckiem, było inaczej. I nawet nie chodzi o to, że nic nie było wtedy w sklepach. Po prostu wtedy jakoś traktowało się takie rzeczy bardziej symbolicznie. Do dziś pamiętam prezent, który zrobił na mnie niesamowite wrażenie. Była to mini puszeczka jakiegoś napoju owocowego. Nie pamiętam co, ale nie widywało się takich na półkach, jakiś batonik i mala zabaweczka, powiedzmy brelok. Nie pamiętam dokładnie. Było to tak fajnie skomponowane, jeden zestawik dla mnie  drugi dla siostry.


Urzekło mnie to bardo i zapadło w pamięć po dziś dzień. Bez mała przez 30 lat. Ciekawi mnie czy naze dzieci, tez zachowają takie wspomnienia? Czy nie zostaną one zamazane przez kolejną, tysięczną zabawkę? Prezenty na okazję, prezenty bez okazji... Strasznie dużo tego... Czas pokaże.



Z drugiej strony bardzo nie podoba mi się jak bardzo Dzień Dziecka olewany jest przez władze lokalne. Naprawdę, potrafią zorganizować każdą imprezę, Air Show, dni Świdnika koncerty, żarcie, atrakcje pełna feta! A dzień dziecka jest olewany. Ocknijcie się debile, bo to wasi przyszli wyborcy!




My jak zwykle zrobiliśmy wielkie święto naszej rodziny na działce. Co roku, stało się to tradycją, spotykamy się, grilujemy i wręczamy sobie prezenty. Składa się na to: Dzień Matki, Dzień Dziecka, imieniny Asi i moje imieniny. Myślę jeszcze czy by za rok nie włączyć w to imienin Elfiego, bo to w sumie za chwil kilka...
Pogoda nam dopisała i humory także.



Dziś magia grilla się odzywa. Pozdro dla kumatych ;p
1

Minis Art Studio || Na warsztacie #2

Parę słów ogólnego wstępu, nad czym teraz pracuję pojawiło się w poprzednim odcinku. Teraz czas na kontynuację. Zasadniczo plan mam taki, żeby przygotować sobie pierwszą makietę. A że zawsze podobały mi się klimaty nieumarłych, ożywieńców, umarlaków czy jak ich tam zwał, to wybór stał się dość prosty. Tu uprzedzam pytanie. Nie gram w gry bitewne. Kupuję modele, maluję je, tworzę do nich makiety i makietki. Nie chodzi o to, że nie lubię, czy nie chcę grać, to naprawdę genialna zabawa. Ale nie mam gdzie ani z kim ani kiedy. I już. Samo malowanie, sam proces twórczy w zupełności mi wystarcza i satysfakcjonuje.
Wpadłam więc na pomysł, że stworzę makietę, której koncepcja jest jeszcze bardzo mocno otwarta i pewnie jeszcze nie raz ulegnie zmianie, z resztą będzie o tym osobna seria wpisów, dotycząca budowy makiety. Między innymi, na makiecie znajdzie się ten oto tron:



Jego podstawę widzieliście poprzednio, teraz skupiłam się na samym siedzisku. Jest ono mocno epickie i ma genialny klimat.
 BTW. Widzieliście u mnie, zapewne na zdjęciach, że mam uchwyt do figurek od Citadel. Jest bardzo wygodny i poręczny ale nie nadaje się do wszystkiego. Najlepszym przyjacielem Malarza Armii, jest korek i masa Blue Tack. :D Właśnie przypomniałam sobie, że muszę kilka korków dokupić.


Jak widzicie jest oczywiście nie skończony jeszcze i wygląda dość dziwnie w porównaniu ze skończoną już podstawą.


 Zwróćcie np. uwagę, że złote elementy, zarówno na podstawie jak i na siedzisku, są pomalowane dokładnie tą samą złotą farbką! Tak tak, Retributor Armour od Citadel. Nie ma na niej jeszcze odpowiedniego washa ani nie został zrobiony dry brush.
Najciekawszy motyw jaki tu zastosowałam widać na gargulcach. Farbka to Scarlet Red od Vallejo zmieszana 1:1 z Metal Medium od Vallejo. Teraz już z nałożonym pierwszym dry brushem.



Gdyby kogoś interesowało jak krok po kroku pomalować taki tron, to proszę o odrobinę cierpliwości. Pojawi się taki wpis, za jakiś czas w ramach Poradnika. Najpierw jednak dokończymy tam malowanie szkieleta oraz sprawy związane ze sprzętem na początek. Oczywiście jeśli już macie jakieś pytania, to bardzo proszę, chętnie odpowiem na nie w komentarzach.


Oczywiście, jest tu jeszcze sporo niedoróbek, i będzie masa poprawek. Zwróćcie jednak uwagę jak bardzo odmienna jest moja wizja od prezentowanej propozycji malowania z pudełka:

 

Zanim zaprezentuję wam niedługo, jak będzie siedzisko wyglądało finalnie, to chciałam abyście zwrócili uwagę jak bardzo, kreskówkowo i zabawkowo wygląda takie, niedokończone malowanie.


Jak wiele jeszcze pracy potrzeba po nałożeniu podstawowych barw (base) oraz poszczególnych warstw (layer) aby model nabrał prawdziwej głębi.


No dobrze, chciałam się pochwalić postępami w pracy. Teraz, mam nadzieję, że jak najszybciej, przedstawię Wam już skończone siedzisko w połączeniu z podstawą.


Zostanę tylko jeszcze do zrobienia stwory siedzące na bocznych piedestałach. Wymagają one niestety sporo pracy z usuwaniem, maskowaniem szczelin i dziur przy użyciu masy od Green Stuff.



Na koniec przypominam, błagalnym tonem o mojej zbiórce!!! Tak bardzo potrzebuję tego sprzętu i tak wiele rzeczy będę mogła dzięki niemu zrobić, że nawet sobie nie wyobrażacie! Przypominam też o nagrodach!!!




2

Minis Art Studio || Mental Training #1

Zanim dzisiaj siądę do malowania, to postanowiłam napisać parę słów o samym malowaniu. Taki mental training. :D (oczywiście, że klątwa godziny 17 nadal działa....).

No dobra, ale do dzieła. Samo siadanie do malowania jest formą rytuału, zaczyna się od usunięci zbędnych rzeczy z biurka, zabraniu kawy/herbaty, przygotowaniu e-papierosa. Następnie muzyka to radio lub mp3. Czasami podcasty etc. Chyba, że Elfo uprze się n jakiś serial, wtedy słucham jednym uchem.Kolejny krok to wyjecie warsztatu. Za moim fotelem jest 3 drzwiowa szafa, która w 2/3 zawalona jest moim sprzętem, również tym do malowania. Ze względu na koty, pewne rzeczy nie mogą ot tak sobie leżeć na wierzchu. Już widziałam poobgryzane pędzelki Młodego, tyle ż jeden mój kosztuje tyle co 5 kompletów pędzelków dla dzieci. Jednak dzięki Hobby Zone



wszystko jest ułatwione i doskonale zorganizowane a ustawienie warsztatu zajmuje mi 3 minuty. Już za kilka dni zamawiam ostatnie trzy elementy, które na zawsze dopełnią mój warsztat. Stanie się on wtedy kompletny. Wszystko czego będzie mi potrzeba jeśli chodzi o przestrzeń do pracy.
Kiedyś, może, jeszcze nie wiem, może zamówię sobie stację lakierniczą. Ale to jak już wszystko będę miała.
No więc po wyjęciu wszystkiego przychodzi czas na rozstawienie drobiazgów. Nalewam wodę do kubeczka, rozstawiam wszystko wokoło, układam sobie farbki, (każda w brew pozorom ma swoje miejsce, choć przyznaję ich położenie ma znaczenie tylko dla mnie i jest w mojej głowie). Następnie myślę, co by tu.... i zwykle biorę się tu za coś, co nie koniecnie planowałam. I tutaj pierwszy



PRO TIP
Nigdy nie upierajcie się, że będziecie kończyć coś ad A do Z... 
Czasami coś nam nie wychodzi, czasami mamy już dosyć jakiejś figurki, czasami nie mamy ochoty nawet malować. Nie rób tego na co nie masz ochoty. Sięgnij po inną figurkę, po inny model. Nie maluj, przygotuj sobie modele, powycinaj z wyprasek i posklejaj. Pamiętaj, nasze hobby to relaks, przyjemność, oraz sztuka tworzenia. Nie może być robiona na siłę.


Dalej następuje wsiąknięcie. Człowiek dziwi się, że już 2 w nocy. :D



Zapraszam wszystkich do zakupów na HobbyZone.pl Naprawdę świetne miejsce, gdzie możecie skompletować cały swój warsztat wedle własnego uznania. Dobre ceny, rewelacyjna jakość obsługi klienta i wysyłek.
Jak tylko wybiorę się do mojego rodzinnego miasta, to odwiedzę chłopaków osobiście. Ich siedziba to spacerek od mojego rodzinnego domu. :D